Humor PDF Drukuj
poniedziałek, 30 maja 2011 15:59

 

Strażacki Humor



Po powrocie z akcji gaszenia pożaru w jednej ze wsi, komendant pisze raport: "Ugasiliśmy pożar w oborze. Nie spłonęła żadna krowa. Dziesięć utonęło".



- Czego tak beczysz? - Bo mnie ojciec pasem zlał za pieczenie kartofli ... uuuuu... - To ile było tych kartofli? - Trzy. - I za te kartofle tak cię zlał? - I jeszcze za trzy hektary lasu, bo ognisko rozpaliłem przy samym lesie ... uuuuu....



Z płonącego budynku strażak wynosi na ramionach piękna, nagą dziewczynę. -Dziękuję panu, to był prawdziwy wyczyn! -Rzeczywiście, nieźle musiałem się namęczyć, żeby nie dopuścić do pani żadnego z moich kolegów!



Ojciec do żeniącego się syna : - Funkcja małżonka to funkcja strażaka. Będziesz musiał drogi synu , gasić niektóre pomysły swojej żony.



Żona do męża strażaka wracającego nad ranem do domu : - Znowu wracasz o trzeciej! - Cóż, służba nie drużba. Sama wiesz... - Tak, wiem, to już 27 pożar w tym miesiącu!



Do OSP zgłasza się kandydat na strażaka. - Pracowałeś kiedyś w straży? - Nie. - Odbyłeś jakieś szkolenie? - Nie. - Więc jakie masz kwalifikacje? - Jestem różdżkarzem, umiem szukać wody.



Podczas zajęć kulturalno-wychowawczych w remizie prowadzący zadaje pytanie: - Czym różni się fortepian od skrzypiec? Po długim milczeniu z sali pada odpowiedź: - Fortepian pali się dłużej.



W biurze wybuchł pożar. Dyrektor biega w popłochu po swoim gabinecie, szukając czegoś w regałach i w szufladzie. - Czego pan szuka? - pyta sekretarka. -Gdzieś tu wsadziłem broszurkę z przepisami przeciwpożarowymi...



Co robi strażak w czasie strajku? - Olewa pożar!



Sędzia w procesie rozwodowym: - Czy naprawdę przeszkadzała pani gaśnica zawieszona na ścianie w pokoju? - Nie tylko gaśnica, ale również drabina w przedpokoju oraz w garażu stojący od miesięcy samochód strażacki.


W gospodzie strażak zamawia obiad i od razu prosi o rachunek. Zdziwionemu kelnerowi wyjaśnia swój pośpiech: - Do pożaru się śpieszę...

 



Strażaka (Domka), pilnującego zbiornika z benzyną zapytano: - Czy w czasie służby nie masz ochoty zapalić papierosa? - Nie mam, bo byłby to ostatni papieros w moim życiu.



W małym miasteczku wchodzi facet do knajpy i zamawia piwo z pianką. Barman napełnia kufel i podaje go facetowi. - Przecież zamawiałem z pianką! Na to barman: - Panie, o tej porze wszyscy strażacy leżą pijani, a gaśnice pianowe już się skończyły!



Fąfarę wyrzucono z wojska za pijaństwo i po jakim? czasie został strażakiem. W krótkim czasie awansował i został dowódca drużyny strażackiej. Któregoś razu wóz strażacki dowodzony przez Fonfarę wezwano do gaszenia pożaru. Strażacy przybyli szybko na miejsce i zaczynają rozwijać wąż strażacki. Jak zwykle podpity Fąfara wydaje rozkaz: - Przerwać ogień!



Do sypialni wpada Fąfara i woła do leżącej w łóżku żony: - Ubieraj się szybko! Pożar! Z szafy słychać przerażony męski głos: - Meble! Ratujcie meble!



W remizie dzwoni telefon. - Halo, straż pożarna? Moja żona próbowała dziś, jak się piecze mięso w naszej nowej kuchence i... - Dziękujemy, ale już jesteśmy po obiedzie!



Po pożarze, który strawił pół wsi, pogorzelcy zgłaszają się do firmy ubezpieczeniowej po odbiór odszkodowania. Przychodzi także Fąfara. - Przecież pana chałupa nie spaliła się! - Zgadza się, ale kto zapłaci za mój strach?



- Wyobraź sobie, Kalinówka, kiedy zauważyłem, że cały dom stoi w płomieniach, wbiegłem natychmiast do kuchni i na rękach wyniosłem teściową. - No cóż, każdy w takich okolicznościach traci głowę...


Wróżka siedzi nad szklana kula obok mężczyzny i przepowiada: - Widzę przed panem buchające żarem życie! Będzie się pan wspinał wyżej niż wszyscy... Widzę piękny mundur i jakie? złote błyski koło głowy... - To dla mnie nic nowego, przecież jestem strażakiem!

 



Facet pyta strażaka: - Dlaczego już pan odjeżdża? Przecież jeszcze pan nie ugasił całego pożaru?! - Niech się pan z pretensjami zgłasza do mojego komendanta! Ja chciałem pracować na całym etacie, a on dał mi tylko pół...



Strażak ratuje staruszkę z płonącego mieszkania. - Proszę zacisnąć zęby! - krzyczy znosząc ją w dół po drabinie. - W takim razie musimy wrócić na górę, zostały na półce w łazience!



W środku nocy szefa remizy strażackiej budzi dzwonienie telefonu. -Kapitanie, pali się chałupa Maśluszczakowej! -Eee, no... Która teraz godzina? -Piętnaście po drugiej. -A od dawna się pali? -Od pięciu minut. -Dobra, to obudźcie mnie, jak się porządnie będzie hajcować!



-Co to jest: ma 4 koła, 2 węże i jeździ! -Wóz strażacki. Ziewająca solenizantka nie jest zadowolona z tego, iż goście zasiedzieli się u niej zbyt długo. Nagle dzwoni telefon. Pani domu podnosi słuchawkę, przez chwilę słucha, po czym odkłada ja i oznajmia: -Dzwonili ze straży pożarnej. Mówili, że w w domu któregoś z was wybuchł pożar. Niestety, nie dosłyszałam u kogo...



Na miejsce pożaru przyjeżdża wóz strażacki. Strażacy wyskakują z niego i...nic nie robią! Podchodzi do nich jakiś staruszek i pyta: -Dlaczego nie lejecie?! -Nie lejemy, bo nie ma drzewek...



Fąfara spotyka na ulicy kolegę ubranego w strażacki mundur. -Skąd masz ten mundur?? -To prezent od żony. Gdy wczoraj przyszedłem wcześniej z pracy, leżał na krześle obok łóżka!



Spotykają się dwaj koledzy. -Słyszałem, że wczoraj był u ciebie w domu pożar. -Eee, nie ma o czym mówić. Przyjechali strażacy, przestraszyli się ognia i uciekli...



Naczelnikowi OSP w środku nocy przyśniła się zbiórka i zaczął krzyczeć przez sen: - Baczność! Spocznij! Do dwóch odlicz! Przy komendzie baczność przebudziła się jego żona i zaniepokojona rzekła: - Kaziu, na baczność to może ja bym stanęła. Spoczęła bym jeszcze chętniej. Ale czemu przez tyle lat udawałeś, że jestem twoją jedyną?



Naczelnik OSP zwrócił do świeżo upieczonego strażaka: - Jasiu, dlaczego wczoraj nie przybiegłeś na alarm? Miałeś okazję przejść chrzest bojowy. - Nie słyszałem syreny - odparł Jaś - Nie rozumiem. Dlaczego? - No, bo właśnie w tym czasie żona wykrzykiwała mi, że na pewno znów zostawię ją samą w domu.



O rosnącym zaufaniu do straży przekonujemy się nawet wtedy, kiedy dzwonią zakłopotane panie prosząc o pomoc w zdjęciu kotka z drzewa. Reagując na taką właśnie wiadomość dyżurny dyspozytor ostatnio powiedział: - A co będzie, jak my pojedziemy z drabiną, a kotek wcześniej sam zejdzie? - Nie, na pewno nie! - zapewniła kobieta.- na wszelki wypadek przywiążę do drzewa psa.

 


Stworzone dzięki Joomla!. Valid XHTML and CSS.

Copyright © 2011 - 2015 ospjadowniki.pl
Wszelkie prawa zastrzeżone.